niedziela, 6 marca 2016

14

Kanapka z serem
2 kawałki babki z makiem
Miseczka kaszy manny
20 g. słonecznika

Jak to jest, że mój wieloletni Przyjaciel jest tak na prawdę moim Chłopakiem od początku grudnia, a ja nie potrafię i nie chcę się do tego przed sobą przyznać?

Nie powiedziałam mu "tak". Nie powiedziałam, że jesteśmy razem. Nie nazywam go nigdy swoim chłopakiem (tylko wyjątkowo w tym poście). Nigdy nie chciałam być w związku. Ślubu i dzieci na pewno z nikim nie będę miała. Nie akceptuję swojej płci.

Powiedziałam tylko i aż "kocham Cię". To mu wystarczyło. Po prostu wiemy, jak jest, dbamy o siebie, ale ja... ja i tak nie powiem, że jestem w związku. Chociaż jestem. I to w jakim. Sadomasochistycznym.

Czasami go za to od siebie odsuwam. Mówię mu, że jest dla mnie bardziej jak brat, niż chłopak i jest mu wtedy bardzo smutno... On oczekuje czegoś innego, a ja nie potrafię pogodzić się z tą sytuacją. Jestem rozbita na dwie, sprzeczne części. Z jednej strony mała dziewczynka, a z drugiej strony...

Chyba rozumiecie?

Chcę chudnąć, by wyglądać jak dziecko.

sobota, 5 marca 2016

13

Szklanka soku, 2x chrupkie żytnie, 100 g. jogobelli, 1 kanapka z serem i pomidorem
7x chrupkie żytnie, marcepan, pawełek adwokatowy
3 kluski na parze + wiśnie (przetwory własne)
1 kluska na parze, 2x pieczywo chrupkie
Galaretka, kawałek babki z makiem

No dobrze. Pierwszy raz na tym blogu zjadłam TAK dużo. Oceniam to po byciu najedzoną. Na szczęście po śniadaniu biegałam i mam już plan na następne tygodnie, a zaczyna się oczyszczaniem kaszami.

Od poniedziałku zamierzam ważyć się codziennie. To zmotywuje mnie do szybszego biegania.

piątek, 4 marca 2016

12

Pół miseczki galaretki, łyżeczka twarożku truskawkowego
80 g. kaszki bobovita
Princessa kokosowa i mleczna (longi)
9 krówek
Kromka chleba z serem i pomidorem
100 g. bobovity

Unikać witamin, unikać witamin...

Bólu, odejdź!

Nadal kolekcjonuję jedzenie. Znów udało mi się wyjść do sklepu, dzięki trwającym rekolekcjom.

Kupiłam tabletki z octem jabłkowym i zieloną herbatą, princessa zebra i dwie longi, 3 czekolady, gumy orbit białe, lakier brokatowy czarny dla mamy.

Dwie princessy longi nie pasowały mi do trzech krótkich, dlatego je zjadłam. Na resztę mam blokadę- one mają tylko ładnie wyglądać i leżeć. Tych nie ruszam. W ogóle mnie nie kuszą, w przeciwieństwie do tego, co jest niepasujące. To był błąd, że nie szukałam takich, które ładnie skomponowały się z całością. Przez błąd JADŁAM.

Te trzy czekolady wyglądają tak pięknie.

Ograniczać kalorie, ograniczać kalorie... Za mało się staram, to widać.

Chcę wymagać od siebie więcej i dokładnie tyle z siebie dawać. Zamierzam działać z planem.

Chcę zdobyć słonecznik, orzechy brazylijskie, makadamia, czekoladę mleczną z orzechami, marcepan, seven daysa, drożdżówki, eklerka, pączka, princessę mleczną krótką.

Od początku bloga schudłam ok. 4 kg (w 2 tygodnie). Nie najgorzej, ale też nie głodowałam specjalnie długo. Zwykle bardzo mało jadłam przez góra 3 dni w tygodniu, ale w pozostałe się nie objadałam.

czwartek, 3 marca 2016

11

Kasza manna truskawkowa instant (172 kcal)
2 kawy z mlekiem i 6 krówek
Smartfood czekoladowy (94 kcal)
duży kawałek ciasta z truskawkami i mały kawałek ciasta drożdżowego
2 kromki chleba z serem, masłem i pomidorem
100 g. kaszki bobovita

Trzy godziny szybkiego marszu i 7 km. na rowerze zrobiły swoje. Moje ciało widocznie zmalało, metabolizm się poprawił.

Po raz drugi w tym tygodniu lekko oszukałam Ojca. Zamiast na rekolekcje, wyszłam na miasto. Ostatni raz chodziłam po nim sama... 4 lata temu? Bardzo chciałam wrócić na czas przed Nim, dlatego maszerowałam tak szybko i nerwowo, jak jeszcze nigdy, dzięki czemu od razu było widać po ubraniach i w dotyku, że w ciągu tych trzech godzin na prawdę schudłam.

Mama wiedziała o moim planie już wczoraj. Jej nie muszę oszukiwać. Może wiedzieć o wszystkim, bo zawsze mnie rozumie.

Kupiłam tabletki na włosy i z octem jabłkowym oraz zieloną herbatą. Gumy orbit, parasolkę, smartfooda, herbatę grejpfrutową, lakiery bezbarwne, migdały, nerkowce, orzechy ziemne i krówki dla mamy, gdyż mnie o nie poprosiła (ona też nie ma możliwości swobodnego wyjścia z domu).

Poza tym... słodycze. Dla siebie. Do szafki. Nie wiem, czy i kiedy je zjem. Będę je dzielić. Może kogoś poczęstuję? Raffaello, Ferrero rocher, Merci, Princessa krótka (kokosowa i orzechowa), pawełek adwokatowy.

Marzy mi się jeszcze więcej rzeczy. Różne czekolady, marcepany, princessa mleczna, orzechy makadamia, brazylijskie, słonecznik... Nie muszę tego jeść. Poza tym, zjedzenia słonecznika z moją obecną hiperwitaminozą mogłabym już nie przeżyć. Dosłownie lub z bólu. Ja chcę to kolekcjonować. Opakowania z jedzeniem ładnie wyglądają, podoba mi się posiadanie takiej "sklepowej półki". To taka namiastka wolności...

Jutro będzie trudniej, ale znajdę sposób, by pójść chociaż na chwilę do rossmanna po czekolady i princessę.

A tymczasem muszę zdrowiej się odżywiać i unikać witaminy A i D. Na razie idzie słabo- obydwie witaminy były w dzisiejszej kaszce. Przeczytałam to trochę za późno. Jelita nie dają mi żyć.

środa, 2 marca 2016

10

100 g. słonecznika
Kostka gorzkiej czekolady i kawa z mlekiem
Kilka kopytek z twarożkiem i cynamonem

Ojciec wykończy mnie psychicznie. Płakałam dziś średnio raz na 20 minut.

Ruszam się codziennie. Ćwiczę, choć o tym tutaj nie piszę, ani nie tracę motywacji. Muszę chudnąć.

Wczoraj nagle rozbolały mnie jelita. Tak, jakby coś je rozrywało. Jakby miały pęknąć. Jednocześnie miałam mdłości i czułam się tak pusto. Nie skojarzyłam dlaczego. Poszłam spać, choć przyszło mi to z trudem.
Dziś w szkole bolało podobnie, ledwo oddychałam, ale świetnie maskowałam ból. Nikt z otoczenia nie wiedział, że cierpię. Dopóki nie powiedziałam o tym Przyjacielowi. Spytał, czy myślę, że to może być przez tabletki. Wiedział, co ostatnio zrobiłam. I miał rację, to dlatego.

Dwa dni temu zjadłam całe opakowanie witaminy A i D. Nie mogłam przestać łykać tabletek, a w jednej było 100% zapotrzebowania na każdą z witamin. Dostarczyłam sobie niemal śmiertelną dawkę i poszłam spać. Nie chciałam umrzeć. Miałam ochotę na tabletki (?). Nie rozumiem siebie...

Dodatkowo dziś zjadłam bogaty w witaminę A słonecznik i nie wiem jakim cudem jeszcze tutaj piszę.

wtorek, 1 marca 2016

9

Banan, 1x pieczywo chrupkie (130 kcal)
30 szt. pistacji
50 g. nerkowców (ok. 300 kcal)

Cały dzień w Poznaniu. Najpierw Stary Browar, później wykłady z angielskiego i w sumie kilka godzin siedzenia w autobusie.

Poinformowałam Ojca dopiero godzinę przez wyjazdem. Nie był zachwycony, gdy wróciłam po 21. "Miałaś siedzieć w swojej komnacie, nie wychodzić i czytać książki". Byłam tak wesoła z powodu wyjazdu, bo na prawdę nie zdarza mi się wychodzić gdziekolwiek zbyt często, a po długiej rozmowie z nim dzień zaliczyłam do najbardziej nieudanych.

poniedziałek, 29 lutego 2016